wtorek, 1 lutego 2011

Coś o mnie...

Jeśli chodzi o tą teorię poniżej, myślę, że może kiedyś się pojawi.  Tak myślę, oj...
Przepraszam, gdzie moje maniery... Nazywam się Fiona, tak tak jak ta zielona ogrzyca ze Shreka jedyne co mnie z nią łączy to imię nic więcej. Upraszam sobie nie kojarzyć mnie z tym czymś! Jestem rasowym kotem, wyrafinowanym, wywodzącą się z bardzo dobrej rodziny, owszem może czuć od emnie snobizm ale wypraszam sobie bardzo kilka razy dziennie się myję, jestem czystym i zadbanym członkiem rodziny do której hmmm zostałam przyjęta. Uwielbiam dbać o swój wizerunek. Dzieci nie posiadam i posiadać nie mam zamiaru chodź by dlatego, że ile przy tym roboty, wyobrażacie to sobie butelki, pieluchy, smoczki, kupki, wymiotyyy bleeee będę sobie łapki brudzić co to, to nie. Jestem jedna w swoim rodzaju, mam wysokie wykształcenie z filozofii kociej oraz skończyłam bardzo dobrą szkołę przez internet, tak przez internet moje państwo panicznie boi się jak sobie łapki myję a co dopiero jak mam zamiar na zaloty chodzić. A co do tego Mruczek z nad przeciwka słodki jesteś... No więc moje kontakty głównie ograniczają się do tych wirtualnych, wiecie jak ciężko jest takiej piękności jak ja przyglądać się tym przystojniaka tylko z okna, nie móc się pokazać w całej swojej okazałość. Mówię wam życie kota jest takie ciężkie i trudne, chodź nie powiem jest też przyjemne, jak mi dadzą jedzonko pod nosek, po brzuszku podrapią oczywiście w odpowiednio i w odpowiednim czasie, bo jak nie to moje śliczne zadbane pazurki zaczynają działać.
Wyglądam tak
Prawda że jestem piękna, w kolorze wyglądam piękniej ale cóż brakuje mi kciuka nie potrafiłam zmienić opcji w aparacie nie znanego producenta (jakiś shit uwierzcie mi na moje kocie słowo).
Myślę że na dzisiaj mojej prezentacji wystarcza... o tak zapomniała bym założyłam tego bloga bo moja pani by w życiu tego nie zrobiła...pozdrowienia dla mojej kochanej pańci (nic dziwnego że Maniek z balkonu obok nazywa mnie lizusem...co za porażka).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz