poniedziałek, 22 lipca 2013

Tyle czasu mnie nie było, to dlatego, że moja Pańcia przestała używać swój poprzedni laptop, a do nowego nie bardzo miałam dostęp. Lecz czasem uda mi się ją wygonić z pokoju :) Ostatnio dużo chorowałam, pełno miałam przygód. Uwierzcie mi mężczyźni są do kitu, jeden mnie zaatakował! Co za gbur, jak mu nie dałam, to się zamienił w Damskiego boksera, tak mnie okaleczył, że mojemu ogonowi groziła amputacja. Koszmar, dobrze, że Pańcia go pogoniła, mam nadzieję, że więcej pod moje okna się nie zakradnie.

Właśnie skończyłam 10 lat, ale większość moich znajomych mnie olała i nie przyszła na imprezę. Żałujcie! Było pyszne jedzenie, śledzie w sosie własnym, kurczak słodko kwaśny i tort ze świeżych owoców można, z 10 świeczkami :) Pańcia postarałaś się gratulacje. Na zabawie było w sumie nas 5 kotów, ale same kobietki, z czego dwie dbające o linię, więc może to nawet lepiej, większa część była tylko dla mnie i moich przyjaciółek.

A właśnie Tygrysico  gratulacje z narodzin czterech pięknych kociczek ;) Są piękne, będą łamać serca facetom ;)
Czarnuszko trzymam kciuki byś też miała małe dziewczynki, bo mężczyzn mamy za dużo, a kobietek nam trzeba troszkę więcej ;)

Mam nadzieję, że uda mi się znowu wskoczyć do sieci. Do zobaczenia później. Buziaczki kochane.

niedziela, 1 stycznia 2012

Nowy Rok!!

I tak 2011 rok dobiegł końca. Wszystko się zmieniło. Postarzałam się o rok, co za obłęd wszystko tak szybko przemija. Na moim terenie pojawił się nowy osobnik, zachorowałam i mam problemy z uszami (to pewnie przez nowego domownika, ale któż to może wiedzieć), moja pańcia coraz częściej swój czas zaczęła spędzać w domu... Zimy dalej nie ma, może trochę po prószy śniegiem, ale nim wszyscy zdążymy się nacieszyć bielą, wszystko topnieje...
Teraz czas na coś nowego, ponoć to ostatni rok według Azteków, przeklęci Hiszpanie gdyby nie oni, Aztecy dokończyli by kalendarz. Więc wznoszę toast za jednych i drugich, i czas na zabawę, niech napar z koci miętki karnawałowej nocy się nie skończył.
Karnawał czas zacząć!! Udanej zabawy wszystkim krewnym!!!

poniedziałek, 23 maja 2011

świat całkiem oszalał

Należę w ogólnym tego słowa znaczeniu do kulturalnych kotów, tylko kiedy coś dynda mi nad nosem to aż nie do pomyślenia bym to sobie od tak zostawiła w spokoju... przecież to wkurza kiedy oglądasz ważny program koedukacyjny w TV, a tu coś zaczyna ci fruwać... tak jak te przeklęte muchy, wiosna się zaczęła, to te cholery aż pchają się do mojego domu wrrrr....
Oczywiście, to pieruństwo, musiało uczepiło się mojego pazurka... nawet nie wiecie ile zapłaciłam za pedicure i manicure... gdyby tak moja pańcia się dowiedziała ile z jej karty znikło zapewne by mnie tak nie irytowała tym sznurkiem!!!!!
A gdy w końcu udało mi się schować przed wszystkimi i wszystkim, jakaś cholera z aparatem musiała mnie znaleźć, a jak by mogła inaczej, Kot sobie smacznie śpi, a co tam zrobimy jej fotkę... Hej!!!! kolego ja wolę sweet foteczki, dobrze, że nie przyszło mi do głowy ziewać bo była by wtopa, całe moje uzębienie było by na pokaz... a co na to mój nowy poznany kawaler, jeszcze by się przestraszył...

czwartek, 28 kwietnia 2011

Sesja fotograficzna

A o to moje sweet fotki :) napracowałam się, najpierw uśpiłam swoją panią a potem przez kilka godzin były poszukiwania aparatu fotograficznego, wiecie gdzie ona go schowała, tam gdzie w życiu myśląc po swojemu bym go nie znalazła, ale pomyślałam i znalazłam... o tak zawsze dopnę swego.




 Wystarczyło trochę pięknego wiosennego słońca i ta dam, mój urok osobisty powala... tak wiem wiem moja skromność również powala, prawda?
Ogólnie to moja próba z aparatem ale wyszłam nawet cudownie widzicie jaki mam piękny idealny nos, mój kochany nosek...

środa, 20 kwietnia 2011

Moje przyjaciółki

Siemanko przedstawiam wam Frankę i Kiki moje najlepsze, najukochańsze przyjaciółki pod słońcem słodkie są prawda? Franka to ta z kremowym nosem, a Kiki to z łatką na nosie, z nimi to zawsze jest najlepsza zabawa, najlepiej jak gonimy gołębie to jest ubaw hihihi...
Tu akurat nie miałam wyjścia, by móc zrobić zdjęcie musiałam wyjść z kadru ech co za pech... właśnie moje partnerki do zabawy czaiły się na świeże mięsko, ich motto 'im wyżej tym lepsze widok na to kto, co niesie w koszyku...'. Najlepszym łowcą najczęściej jestem ja, no bo kto by inny prawda? Lecz tuż zaraz za mną jest Kiki. Franka traktuje łowiectwo bardziej rekreacyjnie tzn. 'jeśli nie podejdzie pod łapki znaczy, że nie mam czym się interesować'

czwartek, 10 marca 2011

Czy tak trudno mnie zrozumieć

Wiecie co?? Przekleństwem jest mówić tylko 'miał'. do jasnej ciasnej Dżanelki.
Zacznę od początku. Moja 'Pańcia' przychodzi siada na kanapę i myśli, że świeci no!!! Co za paranoja ja tu biedna umieram z głodu a ona sobie siedzi i czyta jakieś pierdoły w gazecie, oszaleć można i to bez jaj, naprawdę. Stoję i miauczę a ta nic, siedzi cholera jedna i się nie ruszy, a jak ją ugryzę to jeszcze ma pretensje!!! Co za kobieta z niej. Ja się poważnie zastanawiam czy ona ogólnie myśli bo to jakaś paranoja, nie uważacie?! Potem jak gdyby nigdy nic daje mi tej karmy nawet łaskawie mi jej nie podgrzeje tylko szast prast prosto z lodówki i ja mam to zjeść, chyba sobie jaja ze mnie robi i ma pretensje, że czemu ja nie jem grrrr!!! Jakie ja mam na nią nerwy... Co za baba z niej to jest po prostu jakaś patologia. Ech a potem chce żebym przyszła i się łasiła do niej bo według niej powinnam być szczęśliwa bo mi dała coś zjeść.
Kobieto idź po rozum do głowy i zacznij zachowywać się jak normalny właściciel!!!
Nie powiem, nie jest zła, jest dobra ale te czasem jej zagrania wrrr. Może owszem nie mam o co robić awantury bo miseczkę z suchą karmą mam zawsze pełną, świeżą czystą wodę też, ale ja też chcę dostać coś extra dobrego a te paszteciki to normalnie pazurki lizać, są boskie i rewelacyjne mówię wam to niebo w gębie hihihihi.
Kiedy jestem najedzona smakołykami to jetem przykładnym zwierzątkiem domowym, przychodzę łaszę się, nic nie niszczę, nie gryzę, ani nie drapię, przecież to wiele nie kosztuje podnieść swoje łaskawe cztery litery i nałożyć mi trochę karmy do miski. Przynajmniej spali trochę tłuszczu, a nie powiem moja 'Pancia' do chudych nie należy, do grubych też nie, ale jednak trochę tu i tam posiada dodatkowego ciała.
Ech nie lubię się złościć, bo jak stare dobre porzekadło mówi 'Złość piękności szkodzi' a ja muszę dbać o swój wygląd mam przecież tylko znajomych i adoratorów, sama czasem zapominam jak mają na imię, ale to nie ważne, lubię być adorowana i obdarowywana przez nich.
Ostatnio dostałam taką śliczną obróżkę mrrr z dzwoneczkiem mówię wam jest śliczna, srebrna ze świecidełkami aż się oko cieszy. To się nazywa życie. Ech no nic zmykam bo 'Pancia' z kibelka wraca będzie niezła kaszana jak mnie przyłapie na pisaniu.
Pa piękni, do usłyszenia.

sobota, 19 lutego 2011

Piękny dzień


Miau... Witam moich fanów. Tak wiem jestem wcieleniem piękna, gracji i wyrachowania... Ale akurat o tym nie mam zamiaru dzisiaj pisać, opowiem wam jaką miałam dzisiaj przygodę.
Moja a jak że bardzo rozgarnięta 'pańcia' zostawiła mnie na balkonie, na początku panika co ja biedna pocznę sama aaa ratujcie mnie... Sama  sobie się dziwię, że nie wpadłam od razu na ten genialny pomysł.
Powoli bo z chodzę z tematu. To w moim przypadku nie do pomyślenia.
Zaczęłam się uspokajać i stwierdziłam, co mi tam, robimy małą wycieczkę po balkonach. Ze spokojem i wyrafinowaniem ruszyłam ku przygodzie. Weszłam właśnie na jeden z sąsiadujących balkonów i poczułam jego zapach och... do teraz czuję smak jego perfum na języku, mówię wam istny raj dla kota 'kocimiętko' tak to jego ulubione perfumy, Mruczek to o Tobie piszę, przystojniaczku mrauuu...(Tylko cicho sza bo jak się moja 'pańcia' dowie, że tak naprawdę siedziałam sobie w ciepełku to mi nie będzie już tych pysznych mysich pasztecików dorzucać do miski). Więc zaprosił mnie do środka pyszna herbatka, przekąski z myszek w czekoladzie mrrrrr... mówię wam siódme niebo.
Oczywiście moja wysoka kultura osobista nie mogłaby mi pozwolić siedzieć tam cały dzień, bo co by ze mnie była za dama. Tak więc po udanym przedpołudniowym spotkaniem udałam się na balkon, ufff jaka była ulga, gdy będąc już na balkonie 'pańcia' zaczęła mnie szukać. Więc odegrałam swoją cudowną scenę zimnego, opuszczonego, smutnego kotka i weszłam pełna szczęścia do domu. Moja kochana 'pańcia' dała mi paszteciki z myszki i otuliła ciepłym, miękkim kocykiem o tak, tak mnie miziaj mrrrr...
Po chwili czułości które otrzymałam, i na które zezwoliłam udałam się na przed obiadową drzemkę.
Potem syty obiadek, do tego jakieś smakołyki (nie ukradłam nic ze stołu, samo spadło :] no może delikatnie pomogłam, kradzione idzie w cycki, mmmm chyba... trzymam się tej wersji :] ).
I tak o to gdy moja pańcia po całym dniu uczenia się (hahahaha nie ma to jak być już magistrem :], ależ skąd ja się nie chwalę! wypraszam sobie, Franka nie patrz mi na łapki!!!) właśnie smacznie śpi, a ja rządzę!
Tak o to minął mi dzisiejszy dzień...
Do usłyszenia kochani Fani... Miau...